Wiosna 1942. KL Auschwitz. Początek realizacji planu ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Nieco wcześniej, w styczniu roku 1942 podczas konferencji w Wannsee ustalono szczegóły techniczne tego „przedsięwzięcia”: „w tej sprawie też się spotkali
i całkiem prawdopodobne, że mówili szeptem, pochylając ku sobie głowy (…) dorośli, dojrzali ludzie, może, a nawet na pewno panowie godnie ubrani, z cygarami, orderami, może sami dowódcy. Potem jeden z nich wpadł na pomysł z gazem, inny zaraz wyskoczył z łaźnią, trzeci z mydłem … Niektóre pomysły omawiali zapewne dłużej, zmieniali je, podczas gdy inne od razu zyskiwały ich aprobatę. Wszystko to było bardzo dobrze pomyślane (…)”.
/I. Kertesz: Los utracony/ Teraz pozostało tylko wcielić w życie te przemyślenia – szybko
i na tyle sprawnie, by podjęte działania nie przyczyniły się przypadkiem do powstania dyskomfortu psychicznego u wykonawców zadania. Transporty kolejowe, bydlęce wagony, judenrampa, selekcja, a już potem: „Żydów przeznaczonych na zagładę prowadzono możliwie spokojnie do krematoriów – osobno mężczyzn, osobno kobiety. W rozbieralni więźniowie zatrudnieni w Sonderkommando mówili Żydom w ich języku ojczystym, że przyszli oni tylko do kąpieli i odwszenia (…). Po rozebraniu się Żydzi szli do komory gazowej (…). Potem drzwi szybko zaśrubowywano, a czekający już dezynfektorzy natychmiast wrzucali przez otwory
w suficie cyklon, który specjalnymi przewodami opadał aż do podłogi. To powodowało natychmiastowe rozchodzenie się gazu. (…) Blisko jedna trzecia ofiar umierała od razu. Inni zaczynali się tłoczyć, krzyczeć i chwytać powietrze. Wkrótce krzyk obracał się w rzężenie,
a po paru minutach wszyscy leżeli. (…) Pół godziny po wrzuceniu gazu otwierano drzwi
i włączano wentylację. (…) Następnie zwłoki przewożono specjalnymi windami na poziom krematorium. Tam więźniowie Sonderkommando wyjmowali zwłokom złote zęby, kobietom obcinano włosy, a otwory ciał przeszukiwano w celu znalezienia ukrytych kosztowności. (…) zwłoki spalano (…).” /R. Hess/
27 listopada br. uczniowie klas 5t i 5ż udali się z wizytą do Państwowego Muzeum Auschwitz – Birkenau oraz na wystawę prac byłego więźnia nazistowskiego obozu Auschwitz - Mariana Kołodzieja „Klisze Pamięci”. Maturzyści przygotowywali się do tego długo – na lekcjach historii i języka polskiego, czytając „Opowiadania” Tadeusza Borowskiego, oglądając filmy traktujące o tematyce obozowej, rozmawiając…. Tylko, czy można przygotować się na spotkanie z bezmiarem zła, jakie człowiek wyrządził i ciągle wyrządza drugiemu człowiekowi? Bo przecież to „Ludzie ludziom zgotowali ten los” /Z. Nałkowska/.
Uczniowie i towarzyszący im nauczyciele (panie: Ewa Lukas i Dorota Pardon) przeszli za panią przewodnik przez tunel, w którym wybrzmiewały imiona i nazwiska pomordowanych, minęli bramę z cynicznym napisem „Arbeit macht frei”, złożyli kwiaty pod ścianą śmierci, a następnie udali się do klasztoru o. franciszkanów na Harmenze, aby zobaczyć świadectwo, jakie zawarł w swoich obrazach Marian Kołodziej, były więzień KL Auschwitz.
Spoglądając na ruiny komór gazowych i krematoriów i potem, oglądając „Klisze pamięci” Mariana wszyscy zadawaliśmy sobie pytanie, czy tragiczne wydarzenia, które rozegrały się
w tym miejscu, czegoś ludzi nauczyły. Chcielibyśmy odpowiedzieć na to pytanie twierdząco, ale chyba taka odpowiedź nie znajduje uzasadnienia we współczesnym świecie. Zbyt wiele
w nim zła i naszej obojętności wobec niego.
„Do wojny [i do zła – dopisek mój] można przywyknąć […] I niestety świat szybko zaczął przywykać. We wtorek zginęło 50, a nie 100 osób – znaczy, że jeszcze nie jest tak źle. W środę […] wystrzelili 100 rakiet, a nie 200 – znaczy, że mogło być gorzej. Również to miałem na myśli, pisząc o cynizmie polityków. Przecież nie może być zgody na ani jedną rakietę i na ani jedną ofiarę.”
źródło: Serhij Żadan, „Więź” nr 3/2022, 31.08.2022
Pani przewodnik pożegnała uczniów słowami Mariana Turskiego, polskiego historyka, dziennikarza, działacza społecznego, ocalałego z Holocaustu, byłego więźnia KL Auschwitz
i KL Buchenwald: „Jeśli będziecie obojętni, jakieś Auschwitz spadnie wam z nieba”.
A więc jedenaste – nie bądź obojętny!
Dorota Pardon